I w tym czasie jej "znak" na nadgarstku w kształcie kwiatka zaświecił barwami wiosny. Rose , nie wiedziała do końca co to jest ani skąd go ma . Nikt nie zdążył jej powiedzieć.
Rosalie szybko wybiegła z ogrodu do swojego pokoju , zabrała ze sobą swoją piękną konewkę w ażurowe wzorki i pobiegła do parku "Fleur d'amour" . Podbiegła do swoich ulubionych goździków zabrała kilka odnóżek i podbiegła do róż , margaretek , mieczyków , lili oraz begonii i zrobiła to samo. Włożyła je delikatnie aby się nie połamały do swojej torby z płachty brązowego materiału . Pozbierała jeszcze kilka kamyków - tych mniejszych i tych większych. Wyjęła ze swojej torby pojemnik w kształcie butelki i podeszła do rzeczki obok parku i napełniła ją po brzegi. Wyszła więc spacerkiem z parku i poszła wiejską dróżką do Dworu Forestów. Kiedy dotarła już do dworu , wbiegła po schodach do swojego pokoju po swoje ogrodniczki kalosze, łopatki , grabki nałożyła kapelusz i zaczęła wiązać warkocza oraz przyglądać się swojemu nowemu pokojowi.
Był on średniej wielkości , ściany były pomalowane na morelowy kolor , firany miała brązowe , dywan w pokoju też był brązowy . Pokój był ponury . Łóżko brązowe , stolik oraz dwa krzesełka , ogromna szafa.
Jedyne co podobało się Rose w tym pokoju to było to ,że miała balkon . Dzięki niemu miała widok na jej ukochany ogród w którym czuła się najcudowniej pod słońcem ! .
Minęło tak 15 minut zanim Rose przestała ekscytować się widokiem z balkonu i zbiegła po krętych schodach na dół i wyparowała prosto do ogrodu. Na białej ławce położyła wiaderko i przyrządy . Znalazła odpowiednie miejsce aby kwiaty mogły się rozwijać . Zasadziła więc wszystkie odnóżki jakie miała , dodała kamyków do ozdoby , podlała i w pewnym momencie znowu jej znak zaświecił ! Lecz promień nie był już taki mały ,żeby mógł obrysować tylko kontury . Teraz Rosalie została otoczona białą poświatą .
Marge patrzyła z oddali z okna i tylko mruczała pod nosem . Zawołała więc Petera i szybko podbiegli do dziewczyny.
- Co ty wyrabiasz ! Jesteś jak twoja matka ! Identyczna ! wiedziałem ,że odziedziczysz po niej to .. to .. Paskudztwo ! -wykrzyczał Peter
- A ja nie wiedziałam ,że mój własny ojciec nienawidził własnej żony ! może to ona przez ciebie umarła co ?! aż nie chce mi się wierzyć ,że możesz mówić coś takiego ! - Wybuchnęła płaczem Rose.
- Chodź Peter ! Zamknij ją w pokoju i niech nie wychodzi ! musimy obgadać tą sprawę na spokojnie ! - Wykrzyczała Marge.
***
Drogi Pamiętniku ,
Nie myślałam ,że moje urodziny mogły być jeszcze gorsze niż wcześniejsze . Czuję się podle . Nie mam pojęcia co będzie dalej . Nic nie mogę na to poradzić . Jest mi źle z tym ,że mój ojciec miał aż tak złą opinie o własnej żonie a zarazem matce swojej własnej córki. Kiedy to usłyszałam myślałam ,że zapadnę się pod ziemię. Aż brak mi słów.
Rose zamknęła swój pamiętnik i zaczęła szlochać aż do wieczora , nie zjawiła się ani na obiad ani na kolację , kiedy się ocknęła był już poranek . Zasnęła. Nawet nie wiedziała kiedy.